i rodzinne strony, a w przypadku dzieciaków- ferie świąteczne czyli przerwa od szkoły.
Pomijając fakt, że po podróży powrotnej
trwającej niespełna 20 godzin czekała mnie jeszcze impreza urodzinowa kuzyna.
Każdy może sobie wyobrazić jak po tylu godzinach spędzonych w autobusie i może
z 3 godzinach spania człowiek może wyglądać na imprezie. Co tu dużo mówić,
duszą towarzystwa i wulkanem energii nie byłem tego wieczora, a z każdym łykiem
wypitego alkoholu czułem, że lada chwila padnę na pysk i zasnę na środku pokoju
nie zważając na resztę gości. Mimo to było bardzo sympatycznie, a jedzenie
przygotowane przez gospodarzy było tak dobre, że najadłem się, chociaż bardziej
pasuje tutaj stwierdzenie, że NAŻARŁEM się pod sam korek. Co prawda
odchorowałem to następnego dnia, ale było warto…
Myślałem, że ciężej będzie powrócić do pracy
po dłuższej przerwie. Miło się zaskoczyłem, bo powrót do codziennych czynności
związanych z moją pracą nie był wcale taki tragiczny! Dzieciaki miały jeszcze
ostatni dzień ferii więc zostały w domu, a co za tym idzie mój standardowy 5
godzinny dzień pracy wydłużył się prawie dwukrotnie. Dzieciaki chyba się stęskniły
bo były wyjątkowo grzeczne przez co dzień zleciał nam bardzo przyjemnie. Bez
większych ekscesów
i problemów.
i problemów.
Jako, że ja też trochę się za dzieciarnią
stęskniłem postanowiłem „trochę” nagiąć niektóre zasady takie jak np. czas oglądanie
telewizji czy ilość słodyczy jaką mogą zjeść w ciągu dnia. Mam nadzieję, że
dzieciaki o tych „szaleństwach” nie będą opowiadać rodzicom. A nawet jeżeli, to
dzielnie zniosę całą krytykę i pretensje z ich strony. Zawsze jak zdarza mi się
naginać zasady robię to z pełną świadomością ewentualnych konsekwencji, ale
czasami uważam, że tak trzeba i już.
Wiosna zawitała już na dobre także i do mojej
mieściny, przez co lista możliwości na spędzania czasu z dzieciakami uległa
wydłużeniu. Dzisiaj na ten przykład zorganizowałem bardzo przyjemną, chociaż
trochę krótką wycieczkę rowerowo-hulajnogową po okolicznych placach zabaw, a
także zawody w skakaniu na ogrodowej trampolinie. Nie ma nic lepszego na
zmęczenie dzieciaków, niż wygłupy na trampolinie. Serio.
Także dzisiaj zawitała nad moje miasto
pierwsza w tym sezonie wiosenna burza. Na szczęście zdążyłem w porę wrócić
z wypadu na miasto bo było by nie ciekawie. Może jeszcze nie wiecie ale nie jestem miłośnikiem burzy. W sensie może padać nawet potężnie i wiać, też potężnie ale jak już pojawiają się pioruny jest gorzej. Jak nie jestem w bezpiecznym (według mnie) miejscu to trochę stres jest. Za małego lubiłem patrzeć na pioruny i liczyć sekundy od błysku do grzmotu w celu określenia odległości w jakiej znajduje się centrum burzy, jednak z biegiem czasu coś się zmieniło i teraz grzmoty i pioruny mnie przerażają. Tak po prostu.
z wypadu na miasto bo było by nie ciekawie. Może jeszcze nie wiecie ale nie jestem miłośnikiem burzy. W sensie może padać nawet potężnie i wiać, też potężnie ale jak już pojawiają się pioruny jest gorzej. Jak nie jestem w bezpiecznym (według mnie) miejscu to trochę stres jest. Za małego lubiłem patrzeć na pioruny i liczyć sekundy od błysku do grzmotu w celu określenia odległości w jakiej znajduje się centrum burzy, jednak z biegiem czasu coś się zmieniło i teraz grzmoty i pioruny mnie przerażają. Tak po prostu.
Następne ferie w szkole w Maju. I to dwa
tygodnie. Niestety nie mam urlopu tak więc zapowiadają się dwa tygodnie pełne
roboty. Mam nadzieję, że będzie ciepło i razem z dzieciakami będziemy często
odwiedzać baseny odkryte, których w okolicach jest naprawdę sporo i oferują
różnego rodzaju atrakcje dla młodszej jak i starszej dzieciarni nie tylko
brodzik z gorącą wodą od szczochów maluchów i standardowy basen ale różnego
typu zjeżdżalnie, bicze wodne, ścieżki zdrowia itd.
RK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz