i „milsze”. Oczywiście to tylko moje spostrzeżenia i dla niektórych rzeczy (sytuacje) poniżej mogą wydawać się co najwyżej śmieszne czy zbędne, a na pewno nie ułatwiają nikomu życia. Dla takich osób rada, żeby lepiej zaczęli (póki jeszcze czas) zauważać i cieszyć się z małych rzeczy, bo jak z małych, małoistotnych rzeczy człowiek się nie cieszy to lada chwila duże też przestaną go cieszyć.
1. Automaty z papierosami
Coś dla tych, którzy nie wyobrażają sobie dnia
bez papierosa. Praktycznie na każdym rogu można się natknąć na maszynę, w
której można kupić papierosy najpopularniejszych marek. Najuboższe wersje
posiadają w swoi asortymencie do 10 pozycji, natomiast najbardziej wypasione
nawet kilkanaście. Aby skorzystać z automatu wystarczy posiadać niemieckie
prawo jazdy bądź dowód osobisty, który należy umieścić w automacie w celu
weryfikacji daty urodzenia. No i oczywiście pieniądze. Ceny w automacie takie
same jak w sklepie więc nie ma dylematu gdzie się udać w momencie wypalenia
ostatniego papierosa. Oczywiście tam gdzie bliżej, a na obrzeżach miasta na 90%
będzie to właśnie automat.
2. Źródełka z wodą do picia
Wędrując po ścisłym centrum miasta lub po
obrzeżach można spotkać się z miejscami, w których można np. podczas gorącego
dnia ugasić swoje pragnienie zimną, a co najważniejsze czystą wodą. Oczywiście
woda jest bezpłatna, bieżąca
i płynie z małego kraniku. Generalnie w Niemczech dużo osób pije wodę z kranu (przynajmniej w mieście, w którym mieszkam) bo podobno zdrowa i nawet (?) lekarze zalecają jej spożywanie.
i płynie z małego kraniku. Generalnie w Niemczech dużo osób pije wodę z kranu (przynajmniej w mieście, w którym mieszkam) bo podobno zdrowa i nawet (?) lekarze zalecają jej spożywanie.
3. Niskoprocentowy alkohol do kupienia wszędzie.
W Polsce nie do pomyślenia, żeby piwo czy inny
napój alkoholowy można było sprzedawać bez zezwolenia.
W Niemczech niskoprocentowy alkohol można kupić praktycznie wszędzie. I to bez względu na to czy jest to kiosk
z gazetami, sklep typu „wszystko za 2 zł” czy kiermasz, na którym można kupić szalik bądź koszulkę swojego ulubionego klubu piłkarskiego przed meczem. Zezwolenie jest wymagane, gdy właściciele działalności gospodarczej chcą serwować alkohol czyli wszelkiego rodzaju puby, kawiarnie czy restauracje. I o ile dobrze jestem poinformowany, podobnie jest z winem. Warto dodać, że w DE alkohol (piwo) można w sklepie kupić od 16 roku życia, a picie
w miejscach publicznych (wyłączając środki komunikacji) nie jest zabronione.
W Niemczech niskoprocentowy alkohol można kupić praktycznie wszędzie. I to bez względu na to czy jest to kiosk
z gazetami, sklep typu „wszystko za 2 zł” czy kiermasz, na którym można kupić szalik bądź koszulkę swojego ulubionego klubu piłkarskiego przed meczem. Zezwolenie jest wymagane, gdy właściciele działalności gospodarczej chcą serwować alkohol czyli wszelkiego rodzaju puby, kawiarnie czy restauracje. I o ile dobrze jestem poinformowany, podobnie jest z winem. Warto dodać, że w DE alkohol (piwo) można w sklepie kupić od 16 roku życia, a picie
w miejscach publicznych (wyłączając środki komunikacji) nie jest zabronione.
4. Wystawki
Na pewno każdy ma w domu jakieś rzeczy,
których od długiego czasu nie używa i zapewne używać już nie będzie,
a zajmują miejsce. Wyrzucić coś większo-gabarytowego pod śmietnik nie można bo zabronione, a zamówić kontener szkoda bo kosztuje. W Niemczech poradzili sobie z tym tematem w bardzo prosty sposób. Mianowicie, przeważnie dwa razy do roku organizowane są tzw. Sperrmülls, czyli wystawki. W określone dni w roku mieszkańcy konkretnych dzielnic, mogą wieczorem wystawić przed ogrodzenie swojego domu bądź przed blok w którym mieszka, wszystko czego nie potrzebuje w domu , a czego nie można wyrzucić do kontenerów przeznaczonych na śmieci codzienne. Rano służby porządkowe zabiorą wszystko. Ludzie bardzo chętnie korzystają z tej okazji do pozbycia się gratów z domu
i wystawiają dosłownie WSZYSTKO. Stare ubrania, materace, meble, naczynia, zastawę, rowery, elektronikę, książki itd. Oprócz wystawiających jest też druga grupa osób, która, najczęściej w godzinach wieczornych wychodzi na „obchód” po wystawkach i wyszukuje co może im się przydać. Oczywiście wszystko co znajduje się na wystawce można zabrać i nikt nie będzie robił z tego powodu problemów. A niejednokrotnie ludzie potrafią wyrzucić rzeczy w bardzo dobrym stanie, które kolejnemu właścicielowi będą służyć jeszcze kilka lat.
a zajmują miejsce. Wyrzucić coś większo-gabarytowego pod śmietnik nie można bo zabronione, a zamówić kontener szkoda bo kosztuje. W Niemczech poradzili sobie z tym tematem w bardzo prosty sposób. Mianowicie, przeważnie dwa razy do roku organizowane są tzw. Sperrmülls, czyli wystawki. W określone dni w roku mieszkańcy konkretnych dzielnic, mogą wieczorem wystawić przed ogrodzenie swojego domu bądź przed blok w którym mieszka, wszystko czego nie potrzebuje w domu , a czego nie można wyrzucić do kontenerów przeznaczonych na śmieci codzienne. Rano służby porządkowe zabiorą wszystko. Ludzie bardzo chętnie korzystają z tej okazji do pozbycia się gratów z domu
i wystawiają dosłownie WSZYSTKO. Stare ubrania, materace, meble, naczynia, zastawę, rowery, elektronikę, książki itd. Oprócz wystawiających jest też druga grupa osób, która, najczęściej w godzinach wieczornych wychodzi na „obchód” po wystawkach i wyszukuje co może im się przydać. Oczywiście wszystko co znajduje się na wystawce można zabrać i nikt nie będzie robił z tego powodu problemów. A niejednokrotnie ludzie potrafią wyrzucić rzeczy w bardzo dobrym stanie, które kolejnemu właścicielowi będą służyć jeszcze kilka lat.
5. Trawa NIE pod ochroną
Mieszkając w stolicy Polski chciałem, swojego
czasu ze znajomymi urządzić tzw. piknik na świeżym powietrzu.
Na miejsce wybraliśmy Park Łazienki. Trochę się zdziwiłem, gdy zostaliśmy wygonieni z trawnika przez jakiegoś stróża porządku, bo niby jest zakaz wejścia na trawę, a miejsca na położenie się na trawniku na kocu są w innej części parku. Pomyślałem, że skoro miasto dokłada starań aby w takim miejscu jak Łazienki Królewskie wszystko było reprezentatywne, nawet trawnik to generalnie taki zakaz ma sens. Teraz nie mieszkam w Berlinie czyli stolicy Niemiec więc nie wiem czy tam również jest trawnikowy zakaz, jednak w moim mieście, które wcale nie jest takie małe, również jest zamek z dużym parkiem, który jest tak samo reprezentatywny dla tego miasta jak Łazienki Królewskie dla Warszawy. I wiecie co? Gdy świeci słońce trawniki momentalnie zapełniają się przez grupki ludzi, którzy grają w piłkę, rzucają frisbee lub po prostu siedzą na kocu i czytają książkę bądź relaksują się. I ten trawnik wcale nie gorzej zadbany niż ten w warszawskich Łazienkach. I mimo „korzystania” z niego przez masę ludzi nie jest on wcale zadeptany. Swoją drogą chyba trzeba by było zaorać ten trawnik, żeby go zniszczyć, ale na pewno nie zrobi tego człowiek, który kilka godzin leży na nim lub biega za piłką. Niby mała sprawa, ale już sam fakt, że można wybrać dowolne miejsce w parku
(a nie odgórnie nakazane) i relaksować się leżąc na trawie sprawia, że jakoś tak człowiekowi przyjemniej zlatuje czas
w gorące wiosenno-letnie dni.
Na miejsce wybraliśmy Park Łazienki. Trochę się zdziwiłem, gdy zostaliśmy wygonieni z trawnika przez jakiegoś stróża porządku, bo niby jest zakaz wejścia na trawę, a miejsca na położenie się na trawniku na kocu są w innej części parku. Pomyślałem, że skoro miasto dokłada starań aby w takim miejscu jak Łazienki Królewskie wszystko było reprezentatywne, nawet trawnik to generalnie taki zakaz ma sens. Teraz nie mieszkam w Berlinie czyli stolicy Niemiec więc nie wiem czy tam również jest trawnikowy zakaz, jednak w moim mieście, które wcale nie jest takie małe, również jest zamek z dużym parkiem, który jest tak samo reprezentatywny dla tego miasta jak Łazienki Królewskie dla Warszawy. I wiecie co? Gdy świeci słońce trawniki momentalnie zapełniają się przez grupki ludzi, którzy grają w piłkę, rzucają frisbee lub po prostu siedzą na kocu i czytają książkę bądź relaksują się. I ten trawnik wcale nie gorzej zadbany niż ten w warszawskich Łazienkach. I mimo „korzystania” z niego przez masę ludzi nie jest on wcale zadeptany. Swoją drogą chyba trzeba by było zaorać ten trawnik, żeby go zniszczyć, ale na pewno nie zrobi tego człowiek, który kilka godzin leży na nim lub biega za piłką. Niby mała sprawa, ale już sam fakt, że można wybrać dowolne miejsce w parku
(a nie odgórnie nakazane) i relaksować się leżąc na trawie sprawia, że jakoś tak człowiekowi przyjemniej zlatuje czas
w gorące wiosenno-letnie dni.
RK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz