Każdy ma tak samo.
Znacie to? Od poniedziałku do piątku musicie
się zrywać z łóżka o nieludzko wczesnej porze bo albo praca, albo dzieciaki zaprowadzić
do przedszkola albo inne mniej lub bardziej ważne powody. W piątek wieczorem,
jesteście padnięci ale pocieszająca i budująca jest myśl, że nareszcie nadszedł
długo wyczekiwany weekend (dokładnie wyczekiwany od pięciu dni czyli od
poniedziałkowego poranka albo niedzielnego wieczoru) i w końcu będzie można
sobie dłużej pospać. I co? Jest sobota, a wy budzicie się o godzinie 6.37 i za
cholerę nie możecie znowu zasnąć, a próby osiągnięcia tego kończą się bólem
gałek ocznych i wygnieceniu boków od przekręcanie się z jednego na drugi. No i
oczywiście jak już się przebudzicie to czujecie nieodpartą potrzebę pójścia do
kibla (przy tej czynności oczy dostają wpierdol przy pierwszym kontakcie ze
światłem tego dnia) oddać mocz a wracając uchylicie okno albo przykręcicie
kaloryfer. Te czynności was jeszcze bardziej rozbudzą.
Podobno wstawanie lewą nogą z lóżka przynosi
pecha. A co jeżeli zaczynamy dzień od przekleństwa? Często po przebudzeniu w
dzień wolny gdy spojrzę na zegarek, potrafi wymsknąć mi się siarczyste „nosz kurwa”.
Po czym następuje standardowy rytuał: łazienka, maska na oczy, stopery do uszu
i przekręcanie się z boku na bok w celu dalszego uskuteczniania snu (a przynajmniej takiej chęci).
i przekręcanie się z boku na bok w celu dalszego uskuteczniania snu (a przynajmniej takiej chęci).
Syndromem dnia wolnego rządzi jeszcze jedno
prawo. Im bardziej miałem ciężki tydzień i czuję się wykończony to mogę być
pewny, że gdy w końcu nadejdzie długo wyczekiwany dzień wolny nie pośpię sobie
błogo do 9 czy 10. Co to, to nie. Przebudzę się z samego rana i będę się zastanawiał
czym tak nagrzeszyłem, że zostałem w tak okrutny sposób (jakim jest wstanie z
kurami) skarcony.
Oczywiście istnieje coś takiego jak drzemka w
ciągu dnia. Potrafi ona być zbawienna. Jednak drzemki mają to do siebie, że jak
się nie rozsądnie z nich korzysta potrafią zaszkodzić. Pisząc „rozsądne
korzystanie z drzemki” mam na myśli jej czas. Najlepsze drzemki to takie
trwające max. 30 minut.
Z drzemek trwających dłużej trudno jest się wybudzić przez to mogą się wydłużyć nawet do 2-3 godzin. Po takim czasie drzemania, nie dość że najlepsza część dnia już za nami to czujemy się jeszcze bardziej zmęczeni i zamuleni niż za nim zaczęliśmy drzemkę uskuteczniać.
Z drzemek trwających dłużej trudno jest się wybudzić przez to mogą się wydłużyć nawet do 2-3 godzin. Po takim czasie drzemania, nie dość że najlepsza część dnia już za nami to czujemy się jeszcze bardziej zmęczeni i zamuleni niż za nim zaczęliśmy drzemkę uskuteczniać.
Mało jest sytuacji, które potrafią mnie
poważnie rozzłościć, a syndrom dnia wolnego do takich sytuacji z pewnością
należy. Bogu dzięki jest to złość chwilowa i gdy ponarzekam na czym świat stoi
i jakie to życie jest nie fair uczucie złości mija i rozpoczynam swój dzień.
Pisząc
tego posta, nadal leże w łóżku i o dalszym spaniu mogę już zapomnieć. Jednak, tak
sobie myślę, iż jeżeli budzenie się o nieludzkiej porze w dzień wolny miało by
zawsze skutkować powstaniem nowego posta, to chyba bym poszedł na taki układ.
RK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz