Gdy coś zaczynam staram zachowywać się zdrowy
rozsądek. Tak więc w momencie podjęcia decyzji o zmianie swojej sylwetki, nie
poleciałem od razu do pierwszej lepszej siłowni i nie wykupiłem rocznego
karnetu, ani do sklepu
z odzieżą i obuwiem sportowym w celu kupienia nie wiadomo jak drogich ciuchów do treningu czy butów. W razie niepowodzenia po co mi dodatkowa para nieużywanych butów w szafie za cztery stówy czy roczny karnet na siłownię, na której byłem zaledwie kilka razy. Wiedziałem jednak, że sama dieta nie wystarczy i żeby uzyskać zadowalające efekty muszę do całego procesu zmiany włączyć ćwiczenia fizyczne. Systematyczne ćwiczenia fizyczne. Padło na bieganie.
z odzieżą i obuwiem sportowym w celu kupienia nie wiadomo jak drogich ciuchów do treningu czy butów. W razie niepowodzenia po co mi dodatkowa para nieużywanych butów w szafie za cztery stówy czy roczny karnet na siłownię, na której byłem zaledwie kilka razy. Wiedziałem jednak, że sama dieta nie wystarczy i żeby uzyskać zadowalające efekty muszę do całego procesu zmiany włączyć ćwiczenia fizyczne. Systematyczne ćwiczenia fizyczne. Padło na bieganie.
Aby zacząć biegać, nie potrzebne są nie
wiadomo jak wypasione buty, ciuchy czy różne dodatki. Owszem z biegiem czasu,
gdy bieganie wejdzie w krew sami będziemy wiedzieć co potrzebujemy (kupić), aby
bieganie stało się przyjemniejsze. Ja przed pierwszymi treningami poczytałem
trochę na temat biegania. Po lekturze stwierdziłem,
że jedyne co mi potrzeba to odpowiednich butów przeznaczonych do tego celu. Nie chciałem narażać stawów (szczególnie kolanowych) na dodatkowe obciążenie jakie powstawało by podczas biegania (i tak już wystarczająco dostawały w kość za sprawą mojej wagi), dlatego obuwie amortyzujące podczas treningu było dla mnie priorytetem. Ale nie myślcie proszę, że moje pierwsze buty były z najwyższej półki w cenie, za którą mógłbym kupić tygodniowy pobyt na mazurach. Pierwsze obuwie, które zakładałem na treningi biegowe kupiłem w Internecie na jednym z portali aukcyjnych i zapłaciłem za nie bodajże 75 zł. W porównaniu do efektów jakie miałem zamiar osiągnąć cena nie wydawała się taka straszna, a i ja byłem spokojniejszy myśląc o swoim zdrowiu.
że jedyne co mi potrzeba to odpowiednich butów przeznaczonych do tego celu. Nie chciałem narażać stawów (szczególnie kolanowych) na dodatkowe obciążenie jakie powstawało by podczas biegania (i tak już wystarczająco dostawały w kość za sprawą mojej wagi), dlatego obuwie amortyzujące podczas treningu było dla mnie priorytetem. Ale nie myślcie proszę, że moje pierwsze buty były z najwyższej półki w cenie, za którą mógłbym kupić tygodniowy pobyt na mazurach. Pierwsze obuwie, które zakładałem na treningi biegowe kupiłem w Internecie na jednym z portali aukcyjnych i zapłaciłem za nie bodajże 75 zł. W porównaniu do efektów jakie miałem zamiar osiągnąć cena nie wydawała się taka straszna, a i ja byłem spokojniejszy myśląc o swoim zdrowiu.
Przyszedł dzień rozpoczęcia. Było to jakoś w
połowie Stycznia a co za tym idzie, zimno, śnieg, rano ciemno, wieczorem
ciemno. Ale podjąłem już decyzję i nie chciałem się wycofywać. Znalazłem w
internetach plan treningowy, który najbardziej mi odpowiadał i uważam, że
każdy, który chce zrzucić wagę dzięki bieganiu i to są jego początki powinien zacząć
od tego planu treningowego. Dlaczego. Trening jest tak skonstruowany, że
pierwszego dnia ćwiczeń nie wypluwamy swoich płuc, nogi nie odpadają i nie
wylewają się z nas hektolitry potu. Jest to ważne szczególnie na początku, aby
się nie zniechęcić, bo tego nie chcemy. Oczywiście jako, że to był dla mnie
największy wysiłek fizyczny
(i to podejmowany całkowicie świadomie), miałem zadyszkę, nogi odczuwały, że zadziała się nowa sytuacja a i pot na czole wystąpił. Jednak to nic w porównaniu z uczuciem jakie przyszło po wykonaniu 1 dnia treningu. Uczucie to powracało jeszcze kilka razy podczas mojej przygody z bieganiem, ale o tym później. Poniżej zamieszczam plan treningu, z którego korzystałem.
(i to podejmowany całkowicie świadomie), miałem zadyszkę, nogi odczuwały, że zadziała się nowa sytuacja a i pot na czole wystąpił. Jednak to nic w porównaniu z uczuciem jakie przyszło po wykonaniu 1 dnia treningu. Uczucie to powracało jeszcze kilka razy podczas mojej przygody z bieganiem, ale o tym później. Poniżej zamieszczam plan treningu, z którego korzystałem.
Na początku wstawałem rano, aby zrobić trening
przez pracą. Jednaj szybko zrezygnowałem z ćwiczeń wczesnym rankiem (za bardzo
kocham spać) na rzecz tych w porze popołudniowej. Całkowicie nie przejmowałem
się wzrokiem ludzi, którzy patrzyli co to za czerwona, zasapana, 120 kilowa
kula toczy się po chodniku. Znałem cel, który chciałem osiągnąć i liczyło się
tylko to, żeby wykonać codzienny trening, który zbliży mnie do tego.
Waga leciała w dół, przez co bieganie wydawało
się jakieś takie przyjemniejsze i mniej męczące, aż wreszcie przyszedł kolejny
„kamień milowy”, a mianowicie przebiegnięcie 30 minut ciągiem, bez zatrzymania
się. I kolejny raz po ukończeniu treningu miałem wrażenie, że ktoś mi
przyczepił małe skrzydełka do butów, taki byłem z siebie dumny.
I motywacja do dalszych treningów increased.
I motywacja do dalszych treningów increased.
Czas leciał, Zima ustąpiła miejsce Wiośnie a moja
przygoda w bieganiem trwała nadal. Oczywiście już nie było mowy
o biegu na przemian z marszem. Z tygodnia na tydzień wydłużałem czas biegania, ale i pokonywałem większe odległości. Nie przypominałem już tej osoby, która kilka tygodni temu zaczynała trening biegowy. Na tym etapie kupiłem spodnie i koszulkę przeznaczone dla biegaczy, a także opaskę-etui na telefon, które mogłem zaczepić na ramieniu i dzięki aplikacją do biegania kontrolować dokładniej swoje wyniki.
o biegu na przemian z marszem. Z tygodnia na tydzień wydłużałem czas biegania, ale i pokonywałem większe odległości. Nie przypominałem już tej osoby, która kilka tygodni temu zaczynała trening biegowy. Na tym etapie kupiłem spodnie i koszulkę przeznaczone dla biegaczy, a także opaskę-etui na telefon, które mogłem zaczepić na ramieniu i dzięki aplikacją do biegania kontrolować dokładniej swoje wyniki.
Kolejny „kamień milowy” pojawił się w momencie
wzięcia udziału w „Biegu 1 Maja” w Warszawie. Co prawda dystans wynosił tylko 5
kilometrów, ale wzięcie udziału w imprezie, w której brało udział tak dużo
ludzi, których łączyła pasja do biegania było czymś niesamowitym. Oczywiście
fakt ukończenia biegu (a było wtedy mega gorąco i duszno) i to, według mnie na
nie najgorszy miejscu, też wpłynął na to, iż po przekroczeniu mety czułem się
mega szczęśliwy.
Niestety, gdy osiągnąłem wagę, do której
dążyłem zrezygnowałem z regularnego biegania. Trochę tego żałują, między
innymi, że straciłem wszystko to ca co tak ciężko przez te kilkanaście tygodni
pracowałem, ale też dlatego, że teraz musiałem zaczynać wszystko od początku. I póki co to mi wychodzi.
RK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz