
Oprócz złych dni zdarzają się również dobre. Rzadko,
ale się zdarzają. Od razu po otwarciu oczu wiem, że ten dzień będzie lepszy od
typowego. Nie ma potrzeby ustawiać drzemki, gdy dzwoni budzik bo nie chce się
dłużej spać. Podczas porannej przebieżki zadyszka jest jakaś taka mniejsza, a w playliscie
odtwarzają się najbardziej lubiane kawałki. Podczas dobrego dnia wystarczy że
raz, maksymalnie dwa poproszę o coś dzieciaki np. o umycie zębów, ubranie się czy
posprzątanie po śniadaniu i mogę mieć pewność, iż zostanie to zrobione. W dobre
dni codzienne czynności, dziwnym przypadkiem zajmują mniej czasu, a ludzie, których spotykam na ulicach wydają się
być bardziej serdeczni, mniej ciekawscy. Omlet z warzywami i łososiem zrobiony
na drugie śniadania smakuje jak marzenie i jakże miło jest spojrzeć do kosza i
stwierdzić, iż dzisiaj wyjątkowo nie trzeba z żadnym z 3 worków (segregacja)
śmigać do kontenerów. Telefon nie dzwoni co 15 minut, listonosz nie dobija się
do drzwi, a sąsiad nie korzysta z żadnego głośnego urządzenia typu kosiarka,
piła czy wiertarka. Dzieciaki nie zapomniały żadnych zeszytów i książek ze
szkoły, zapisały pracę domową, nie dostały uwagi, a do domu wracają grzecznie,
gęsiego tak, że nie muszę co chwila łapać ich za plecaki co by nie wleciały pod
samochód czy jakiś inny autobus. Nie głaskają kotów nieznanego pochodzenia, nie
podnoszą każdego napotkanego kamienia czy patyka, nie chcą iść do domu okrężną
drogą przez cmentarz. Po dotarciu na miejsce nie tłuką się między sobą, nie
rzucają ubraniami, nie krzyczą, nie płaczą, obiad zjadają ze smakiem nie
marudząc przy tym, a i nawet dookoła siebie mniej przy tej czynności
nabrudzili. Młody nie skacze nad głową i bawi się sam w pokoju zabaw. Cicho.
Bezpiecznie. Starszy bez ponagleń, sam z siebie zabiera się za odrabianie pracy
domowej i pomimo, iż ma jej sporo zadane odrabia ją w 30 minut. Bez stresu, bez
wrzasku. Jakby tego wszystkiego było mało pracodawczyni wraca wcześniej z firmy
i oznajmia, iż dzisiaj mam już wolne. Trzy godziny wcześniej niż planowo.
Genialnie.
Wszystko wspaniale, ale… no właśnie zawsze
musi być jakieś ale. Z doświadczenia wiem, iż po dobrym dniu następny będzie
jego odwrotnością. Jest godzina 20.00. Dobrego dnia zostało 4 godziny. Mało.
Powoli stres i obawa przed jutrem nadchodzi. Są już tuż za drzwiami…
RK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz