Uwielbiam czytać książki (od razu zaznaczam:
nie, nie mam ulubionego gatunku). Muszę czytać (i chcę) to robić, żeby dać
zajęcie mojej, chyba nie do końca normalnej ale na pewno bardzo rozległej
wyobraźni. Nie wiem jak większość, ale ja wole najpierw przeczytać książkę, a dopiero
później obejrzeć próbę przeniesienia jej na duży ekran przez jakiegoś reżysera.
Oczywiście tak jak wspomniałem wyżej, w 99%
przypadków jednak obraz przedstawiony na ekranie odbiega trochę od mojej wizji
konkretnej książki, którą stworzyłem sobie w głowie. No ale to normalne. Jakby
każdego wyobraźnia działała tak samo i „budowała” takie same obrazy to życie
było nudne. Bardzo, baaaaardzo nudne.
Lecz ja dzisiaj nie o wyższości książki nad
zekranizowaną wersją chciałem pisać, a wręcz odwrotnie. O tym jednym procencie
filmów, które okazały się przeważnie dzięki genialnemu reżyserowi, lepsze od
ich papierowych pierwowzorów.
Moja lista będzie króciutka, bo nie jestem w
stanie „z czystym sumieniem” dodać do niej więcej przykładów. Tak więc:
1. Władca Pierścieni (trylogia)
To, że Peter Jackson jest, i nie zaryzykuje
się tego stwierdzenia, geniuszem w swojej dziedzinie stwierdzi chyba, każdy kto
mniej więcej zna się na kinematografii i widział „dzieci” stworzone przez tego
reżysera. Książka autorstwa J. R. R. Tolkiena momentami była tak przesycona
wszelakimi opisami (które dla niektórych dodają „smaczku” całej książce), że aż
lekko nużąca.
2. Wywiad z wampirem
Film bardziej do mnie trafił, chociaż uważam,
iż książka jest fenomenalna, i temu kto jej nie czytał polecam. W tym całym
„podobaniu się” nie bez znaczenia na pewno była świetna obsada zekranizowanego
dzieła z fenomenalną grą aktorską młodziutkiej jeszcze wtedy Kristen Dunst!
3. Milczenie owiec
Powieść napisana przez Thomasa Harrisa zła nie
jest chociaż można się przyczepić, iż jest trochę borring. Natomiast
ekranizacja to już inna liga. Podczas oglądania filmu z Anthonym Hopkinsem i
Jodie Foster napięcie niejednokrotnie sięga zenitu! A to, że Sir Anthonego
Hopkinsa można zobaczyć na ekranie nie więcej niż 20 minut, ale pomimo to otrzymał
za tą rolę nagrodę „Oskara” jest argumentem, który sam się broni.
4. Forest Gump
Między filmem a książkę jest dość dużo różnic bądź
niedomówień. Kto czytał to wie, a ten kto jeszcze tego nie zrobił, zachęcam do
tego. Uważam, iż film jest bardziej realistyczny w porównaniu do swojej książkowej
wersji. Podobało mi się to, iż w filmie Forest nie został przedstawiony, jak „kretyn”
w takim stopniu w jakim przedstawił go autor w swoim opowiadaniu.
Więcej filmów do zamieszczenia na powyższej
liście nie pamiętam, i nie żałuje żadnego obejrzanego tytułu z wyżej
wymienionych.
RK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz