poniedziałek, 22 lutego 2016

Książka vs. jej ekranizacja!

Książka czy jej ekranizacja? Odpowiedz dla mnie jest oczywista. Naturalnie, że książka. Na 100 przeczytanych książek tylko jedna okazywała się gorsza od filmu. Ale chyba lepiej pasuje tutaj stwierdzenie, że film okazał się lepszy od książki.

Uwielbiam czytać książki (od razu zaznaczam: nie, nie mam ulubionego gatunku). Muszę czytać (i chcę) to robić, żeby dać zajęcie mojej, chyba nie do końca normalnej ale na pewno bardzo rozległej wyobraźni. Nie wiem jak większość, ale ja wole najpierw przeczytać książkę, a dopiero później obejrzeć próbę przeniesienia jej na duży ekran przez jakiegoś reżysera.

Oczywiście tak jak wspomniałem wyżej, w 99% przypadków jednak obraz przedstawiony na ekranie odbiega trochę od mojej wizji konkretnej książki, którą stworzyłem sobie w głowie. No ale to normalne. Jakby każdego wyobraźnia działała tak samo i „budowała” takie same obrazy to życie było nudne. Bardzo, baaaaardzo nudne.

Lecz ja dzisiaj nie o wyższości książki nad zekranizowaną wersją chciałem pisać, a wręcz odwrotnie. O tym jednym procencie filmów, które okazały się przeważnie dzięki genialnemu reżyserowi, lepsze od ich papierowych pierwowzorów.

Moja lista będzie króciutka, bo nie jestem w stanie „z czystym sumieniem” dodać do niej więcej przykładów. Tak więc:

1. Władca Pierścieni (trylogia)
To, że Peter Jackson jest, i nie zaryzykuje się tego stwierdzenia, geniuszem w swojej dziedzinie stwierdzi chyba, każdy kto mniej więcej zna się na kinematografii i widział „dzieci” stworzone przez tego reżysera. Książka autorstwa J. R. R. Tolkiena momentami była tak przesycona wszelakimi opisami (które dla niektórych dodają „smaczku” całej książce), że aż lekko nużąca.

2. Wywiad z wampirem
Film bardziej do mnie trafił, chociaż uważam, iż książka jest fenomenalna, i temu kto jej nie czytał polecam. W tym całym „podobaniu się” nie bez znaczenia na pewno była świetna obsada zekranizowanego dzieła z fenomenalną grą aktorską młodziutkiej jeszcze wtedy Kristen Dunst!

3. Milczenie owiec
Powieść napisana przez Thomasa Harrisa zła nie jest chociaż można się przyczepić, iż jest trochę borring. Natomiast ekranizacja to już inna liga. Podczas oglądania filmu z Anthonym Hopkinsem i Jodie Foster napięcie niejednokrotnie sięga zenitu! A to, że Sir Anthonego Hopkinsa można zobaczyć na ekranie nie więcej niż 20 minut, ale pomimo to otrzymał za tą rolę nagrodę „Oskara” jest argumentem, który sam się broni.

4. Forest Gump
Między filmem a książkę jest dość dużo różnic bądź niedomówień. Kto czytał to wie, a ten kto jeszcze tego nie zrobił, zachęcam do tego. Uważam, iż film jest bardziej realistyczny w porównaniu do swojej książkowej wersji. Podobało mi się to, iż w filmie Forest nie został przedstawiony, jak „kretyn” w takim stopniu w jakim przedstawił go autor w swoim opowiadaniu.

Więcej filmów do zamieszczenia na powyższej liście nie pamiętam, i nie żałuje żadnego obejrzanego tytułu z wyżej wymienionych.

RK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz