wtorek, 16 lutego 2016

Serdecznie tego nie cierpię,

czyli praca w grupie.

Gdybym spotkał tego, kto wymyślił takie gówno jak prace zespołowe czy prace w grupach, jak zwał tak zwał, to wypłacił bym mu solidnego lepa na twarz.

Jak ja nienawidzę takiej formy zajęć. W porządku, jestem w stanie pracować w grupie raz na jakiś czas, korona mi z głowy nie spadnie, pomimo tego iż żadne argumenty „za” pracą zespołową do mnie nie przemawiają. Że niby w grupie pracuje się raźniej i ciekawiej lub podnosi się efektywność pracy? Gówno prawda. Coś co MUSZĘ zrobić czyli zostało mi przez kogoś zlecone NIGDY nie będzie dla mnie ciekawe, a efektywność nie będzie większa niż podczas innych zadań, które muszą wykonać. I żadna praca nawet w najlepszej grupie tego nie zmieni.

Jeżeli człowiek ma szczęście to będzie w grupie z osobami, które potrafią współpracować, mają własne zdanie i co najważniejsze MYŚLĄ. W przeciwnym wypadku, gdy osoby wchodzące w skład grupy będą w stanie tylko przytakiwać na zaproponowane pomysły, nie wykazując żadnej inicjatywy i nie wnosząc nic do zespołu, dla świętego spokoju zajmie się najcięższymi zadaniami, a pozostałe wydeleguje innym tak, żeby nie zostały przez nich spierdolone. Oczywiście jeżeli mu zależy…

Mniemam, iż zlecenia prac w grupach czterokrotnie podczas zajęć trwających 3 godziny to lekka przesada. Nie, przepraszam to kurwa po prostu przegięcie. I nie ważne, że takie prace trwają 10-15 minut. Jak muszę się przed kimś „produkować”, nie wiedząc nawet czy osoba ta zrozumiała to co chciałem przekazać, to aż krew się we mnie gotuje. I oczywiście nikt nie potrafi mnie poprawić i skorygować. Jedyną taką osobą jest wykładowca, który siedzi za swoim biurkiem i nawet nie raczy ruszyć swojej dupy i posłuchać o czym te „super” grupy stworzone przez niego rozmawiają. Nie wiem czy polecenia częstych prac w grupach są powodem lenistwa wykładowców czy brakiem pomysłu na ciekawe poprowadzenie zajęć. Bez sensu…

Bardzo mnie irytuje to, iż umiejętność pracy w zespole jest wymagana podczas rekrutacji na stanowiska, które nie mają nic wspólnego z pracą zespołową. Mam wrażenie , iż osoby zajmujące się rekrutacją czasami w ogóle nie maja pojęcia co oznacza praca zespołowa. Zespołowo pracują muzycy wchodzący
w skład orkiestry, drużyna piłkarska, strażacy, biegacze w sztafecie czy lekarze podczas operacji, ale kurwa na litość boską nie pracownik call-center, kelner czy kasjer w supermarkecie. Moim zdaniem praca zespołowa to taka, w której bez innej osoby bądź osób nie jesteś w stanie wykonać poprawnie powierzonego zadania.

Nie jestem dzikusem. Lubię pracować w otoczeniu ludzi. Lubię z nimi rozmawiać, śmiać się, wygłupiać, a najbardziej podoba mi się to, iż cały czas jestem w stanie się od nich uczyć czegoś nowego. Od czasu do czasu zrobienie burzy mózgów czy wspólne debatowanie w celu rozwiązaniu jakiegoś problemu jak najbardziej wchodzi w grę. Ale nie jest to praca w grupach i nie można tego porównywać! Jestem typowym anty-teamowcem. Dostaję zadanie, wykonuję je samodzielnie (ewentualnie radząc się innych gdy nie będę czegoś pewny) i następnie albo „spijam śmietankę” za dobrze wykonaną robotę lub wysłuchuje opierdolu gdy coś ewidentnie zjebałem. I nie mam do nikogo pretensji, oprócz do siebie samego.

RK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz